Zakład Gospodarki Mieszkaniowej Gorzów Wlkp. ZGM
Test łatwy do czytania - ETR

Bip ZGM


Platforma zakupowa


Ciepłe Mieszkanie
Wyjść z długów
Dodatki


oferty






.22.

.15.

.24.

.93.

.65.

.53.

.8.

1508832053-69.jpg

Rozmowa z Marią Góralczyk-Krawczyk, pełniącą obowiązki dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej

- Zostało nam niewiele czasu do końca roku. Co Zakład Gospodarki Mieszkaniowej uznaje za największy sukces tego roku?


- Przede wszystkim to, że pracujemy.

 

- A nie jest sukcesem KAWKA?


- KAWKĘ mamy na finiszu. Jeszcze nie odtrąbiamy sukcesu, bo rozliczenie w przyszłym roku. Montażowo natomiast owszem, ale całkowity sukces odtrąbimy dopiero w marcu przyszłego roku. Ale na pewno dla większości mieszkańców, którzy są objęci tym programem, życie stało się lżejsze. Mają większy komfort. Ale pojawiają się tu dodatkowe opłaty. Jak ktoś pali w piecu, to jednak ponosi mniejsze koszty. Kiedy się ma centralne ogrzewanie i ciepłą wodę w kranie, to jednak ponosi się systematyczne opłaty przez okrągły rok. Jednak większość mieszańców nie liczy swojego wysiłku, bo przecież ten węgiel trzeba przywieźć, trzeba go wnieść bywa na trzecie lub wyższe piętro, potem znieść popiół. Najważniejsza rzecz, jaka się z tym programem wiąże, to czystość powietrza. Jak patrzymy na mapy, gdzie kiedyś byliśmy czarnym punktem, teraz pojawiamy się jako zielony. I to chyba jest największy sukces – nasze zdrowie w oparciu o lepszą jakość powietrza.

To był program przyjazny mieszkańcom. Przyjazny, bo dotacja sięgnęła 75 procent wartości wykonanych prac. To już się może nie powtórzyć.

- To co mogą teraz zrobić lokatorzy z takich obszarów jak choćby Zawarcie, bo przecież on też chcą lepszego komfortu?

- Przymierzaliśmy się w przypadku Zawarcia do programu KAWKA 2, ale wiemy, że w takim układzie ten program nie będzie już powtórzony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Czekamy na propozycje, ale co będzie, to nie wiadomo. Na razie rozmawiamy z PGE o włączaniu pojedynczych budynków tam, gdzie jest taka możliwość. I będą to kamienice Wawrzyniaka od 71 do 79, czyli w pobliżu NovaPark. Mogę powiedzieć, że będziemy się starali wszędzie tam, gdzie będzie taka możliwość.

- A ludzie chcą tego?

- Tu jest różnie. Widać to choćby po wcielonej w życie KAWCE. Zdarzało się, że z budynku, który decyzją wspólnoty był włączany do miejskiego ciepłociągu wycofywali się właściciele, którzy mają piece. Są takie przypadki, czyli z tym bywa różnie.

- A gdyby nagle ZGM dostał wór pieniędzy, tak bardzo, bardzo dużo. To na co ZGM by je wydał?


- Oj lubię marzyć. Jest tyle potrzeb, że ten wór pieniędzy musiałby być naprawdę bardzo, bardzo duży. W pierwszej kolejności nadrobilibyśmy wszystkie zaległości w stosunku do naszych lokatorów, jakie mamy w zakresie wymiany stolarki okiennej, stolarki drzwiowej, wymiany pieców kaflowych tam, gdzie to niezbędne i gdzie się nic nie da zrobić. A tam, gdzie można, robilibyśmy centralne etażowe. Zadbalibyśmy o klatki schodowe. Ale na początku byłby lokator i jego dom, ale oczywiście w tym zakresie, który nas obowiązuje. Potem bym wyszła na klatki schodowe, bo dachy mamy praktycznie w całości zmienione. Potem byłyby elewacje, a na koniec podwórka. No i wówczas już by było super.

- Piękne miasto by się stało.


- Ale niestety, na to przyjdzie nam jeszcze długo, długo czekać. Bo zwyczajnie nikt się nie pojawi z workiem pieniędzy.

- Powiedziała pani podwórka. Bywa tak, że elewacje są zrobione, idzie się na podwórko, a tam…

- A tam Sajgon. Rzeczywiście nie jest pięknie. Ale w pierwszej kolejności staramy się rozbierać te komórki, różne ruderki. Ale proszę pamiętać, że tak krawiec kraje, jak materii staje. Mamy niestety złe przykłady, jak choćby podwórko w kwartale ulic Mieszka I, Krasińskiego, Dąbrowskiego, Mickiewicza. Od lat staramy się je zrobić. Zapał był na początku duży. Dostaliśmy nawet dotację na projekt i część prac. Jedną część zrobiliśmy z własnych środków, bo od kilku lat nie dostajemy na to żadnych pieniędzy. No i niestety, stoi takie rozgrzebane. Mamy koncepcję dla podwórka przy ul. Wodna, Spichrzowa, Łazienki. No ale niestety, nie mamy pieniędzy – my jako ZGM, żeby realizować porządkowanie podwórek. Na to musi być dodatkowa dotacja.

- A lokatorzy jak do tej kwestii pochodzą?

- Wie pani, ja tu już pracuję 17 lat. I zaobserwowałam, że ludzie stali się niezwykle roszczeniowi. Chcieliby wszystko dostać na tacy. Mało jest takich podwórek, gdzie faktycznie lokatorzy wychodzą razem i coś tam robią. Ale to jest kropla w morzu potrzeb.

- Ale może dlatego też, że zaniedbane podwórko nie potrafi skupić lokatorów?

- Z moich obserwacji wynika, że to jest taki trochę mit o tym wychodzeniu na podwórka, wspólnym zasiadaniu czy grillowaniu sąsiedzkim. Obecnie jest tak, że młodzi pracują i raczej nie wychodzą na podwórko, bo zwyczajnie nie mają czasu. A starsi? Owszem, jeszcze wyjdą. Ale proszę pamiętać, że do tego dochodzą jeszcze konflikty międzysąsiedzkie. My mamy tyle ludzi skłóconych w jednej kamienicy nieraz, że to trudno sobie wyobrazić. Proszę pamiętać, że każdy lokator ma swoje własne interesy, które niekoniecznie idą w parze z interesami pozostałych.

- Jakieś przykłady?

- Proszę bardzo. Ktoś, kto ma samochód, chciałby go parkować pod oknem, a najlepiej niemal przy swoich własnych drzwiach. Dlatego optuje, żeby wyznaczać miejsca do parkowania. Starsze osoby, które chciałby ciszy i spokoju, faktycznie chciałby mieć ławeczkę i trochę zieleni, może jakąś altaneczkę, żeby sobie tam usiąść. Szczególnie myślą o tym osoby, które są samotne. My zresztą często jesteśmy odwiedzani przez takich starszych, samotnych ludzi. Przychodzą do ADM lub do nas, do ZGM z jednym problemem, ale siedzą i po dwie godziny, opowiadają o wszystkich swoich problemach. Natomiast młodzi, którzy mają dzieci, chcieliby plac zabaw – jakąś piaskownicę, jakąś huśtawkę. Natomiast ci, którzy mają starsze dzieci, chcieliby już jakiś słupek z koszem, może jakieś boisko. A jeszcze inni wymyślają, że dobrze by było utwardzić, bo na rolkach by sobie dzieci pojeździły. No i przy zagospodarowaniu takiego podwórka jest problem, żeby te wszystkie opcje i racje pogodzić. No i choćby dlatego my cały czas musimy być takim mediatorem między ludźmi i tak się poruszać, żeby pogodzić te racje.

- Wynika z tego, że ZGM jest nie tylko zarządcą substancji mieszkaniowej, ale i po trochę socjologiem.

- Też, też musimy wysłuchać każdego. Nieraz ja sama widzę, jak tu przychodzą lokatorzy ze skargami, bo coś za długo trwa, a przy okazji opowiadają historie swojego życia, co słychać u dzieci. Ja mam takich klientów, że opowiadają mi od lat, co tam u nich słychać. Najważniejsze, żeby być dla mieszkańca przyjaznym, nie stwarzać bariery urzędniczej. Zawsze staramy się szukać wyjścia z każdej sytuacji. Nie traktujemy ludzi jak zwykłych petentów.

- No i chyba się udaje, bo od jakiegoś czasu skończyło się labidzenie na strasznych ludzi z ZGM…

- Też mnie się tak wydaje. Dużo szkolimy naszych pracowników właśnie pod takim kątem, żeby potrafili rozmawiać z ludźmi, żeby nie traktowali ich oschle. Staramy się wychodzić z różnymi inicjatywami do mieszkańców. Być możne nam się w końcu rzeczywiście udało odwrócić złe postrzeganie.

Renata Ochwat (echogorzowa.pl)

 










Deklaracja dostepności | Tekst Łatwy do czytnia - ETR

Wszelkie prawa do materialów zawartych na stronie sa zastrzeżone.